Naciśnij enter, aby zobaczyć wyniki lub esc, aby anulować.

W obronie koniecznej cz.1 “Aikido”

Psychoanaliza to strasznie przygnębiająca dziedzina wiedzy. Wnioski z niej płynące bywają przygniatające. Wewnątrz nas drzemie straszna bestia (id), która – gdyby tylko pozwolić jej urwać się z łańcucha (którym jest superego) – zacznie gwałcić i zabijać. Pół biedy, gdyby jeszcze w tej kolejności i gdyby chodziło o jakieś ładne dziewice. Ale co, jeśli ta bestia wybierze własną matkę lub siostrę? A może, niczym antyczny Grek, będzie wolała chłopca. A gdyby tak… kozę? ;) Tak źle zwykle nie jest, choć, na co wskazują wcale nie tak sporadyczne przypadki pedofilii, zoofilii i innych zboczeń czy sadystycznych zachowań – niektórych bestii lepiej nie spuszczać z łańcucha.

Ego ma po prostu przerypane. Próbuje trzymać swoją bestię (id – nieokiełznane, pierwotne popędy) na smyczy superego (zakazy moralne). Jednak bestia ciągle się wyrywa i rzuca na innych ludzi (obiekty, na których id mogłoby zrealizować popędy), od których właściciel (ego) wolałby najczęściej trzymać się na bezpieczny dystans.

By to zobrazować, warto odwołać się do przykładu. Czy to się podoba, czy nie – w skrzywdzonych dzieciach czai się nienawiść do krzywdzicieli (także własnych rodziców). Nienawiść, gdyby pozwolić jej ujść bezpośrednio do obiektu (obiektem w psychoanalizie nazywa się psychiczną reprezentację osoby lub rzeczy – w tym przypadku rodzica), doprowadziłaby do prawdziwej tragedii – nienawiść potrafi być bardziej destrukcyjna niż świadomie byśmy tego chcieli. Nad tym by tak się nie stało czuwa superego. Może ono mówić językiem empatii („przecież nie chcę krzywdzić innych ludzi”), etyki („wyrządzanie przykrości własnym rodzicom jest złe”) lub religii („czcij ojca swego i matkę swoją”). Jest smyczą, która nie pozwala nienawiści rzucić się bezpośrednio na obiekt. Jednak w psychice tak czy owak rodzi się lęk – występuje konflikt między nienawiścią, a zakazami nie pozwalającymi na odreagowanie tego uczucia.

Lęk to ogromnie nieprzyjemny stan. Wie o tym praktycznie każdy, poza psychopatami. Kiedy lęk napada ego, traci ono energię i sprawność działania. Wystarczy przypomnieć sobie, jak się czułeś, kiedy ostatnim razem doświadczyłeś lęku. Czy myślałeś wtedy racjonalnie? Co czułeś w ciele? Czy był to stan nieprzyjemny? Ile byłbyś w stanie zrobić, by pozbyć się uczucia lęku? A teraz wyobraź sobie, że ludzie generalnie cały czas żyją w mniejszych lub większych konfliktach, więc lęk teoretycznie powinien być wszechobecny i nękać nas cały czas. Tylko kto by wtedy wytrzymał takie życie?

Lęk jest przerażającym napastnikiem, który potrafi zaatakować nagle i bez ostrzeżenia. Czasem wystarczy jakaś luźna myśl, wspomnienie, nowe doświadczenie, zobaczenie czegoś lub kogoś. Możemy nawet nie wiedzieć, skąd się wziął. Na szczęście ego ma swoje sposoby, by odeprzeć atak. Jest ich wiele i nazywa się je mechanizmami obronnymi. Które z mechanizmów obronnych zostaną użyte, zależy od konstrukcji ego – jego siły i dojrzałości. Osoby mające problemy posiadają często ego słabo ukształtowane, nierozwinięte. Wtedy obrona polega na gwałtownym ataku, ucieczce lub bezładnym machaniu rękoma. Silniejsze ego potrafi bić się z lękiem bardziej skutecznymi metodami – boks, uniki, bloki. A ego w pełni rozwinięte – cechujące osoby z gruntu zdrowe – stosuje techniki najbardziej subtelne na miarę aikido. Tym samym silne ego jest najmniej podatne na lęk, a broniąc się, nie robi tego brutalnie, nie marnuje energii na niepotrzebne i nerwowe ruchy, a obrona nie następuje kosztem postronnych ludzi.

Zacznijmy od tego, co zdrowe i subtelne:

humor – jest sposobem nawiązywania kontaktu z trudnym, konfliktowym zagadnieniem bez narażania siebie i innych na dyskomfort (czyli ironiczny dowcip odpada, bo jest skierowany przeciw sobie lub innym)
Przykład – zaczynając ten wpis nawiązałem m.in. do kompleksu Edypa i kazirodztwa (bestia gwałcąca matkę) – nikt nie chce być świadomy swoich kazirodczych tendencji (a w myśl psychoanalizy każdy przez nie przechodził), więc łatwiej o nich mówić przez pryzmat zabawnej opowiastki.

sublimacja – przekształcanie społecznie nieakceptowanych myśli lub emocji w formę akceptowaną
Przykład – zamiast dać upust swojej agresji w destrukcyjny sposób, zbieram starą i egzotyczną broń (faktycznie tak robię ;)

ascetyzm – czerpanie moralnej przyjemności z odwlekania lub unikania przeżywania zakazanej przyjemności
Przykład – będąc w związku powstrzymywanie się przed flirtowaniem nie sprawia, że inne dziewczyny mniej mi się podobają, ale czuję satysfakcję z bycia ok względem mojej własnej.

stłumienie – świadome odwrócenie uwagi od niewygodnej myśli lub emocji
Przykład – szef zdaje mi dodatkową pracę. Zamiast powiedzieć mu, co o nim myślę, świadomie daję sobie spokój z okazywaniem złości (choć sam w sobie jej nie neguję) i zaczynam spokojnie negocjować.

altruizm – pomaganie innym bez negowania własnych potrzeb
Przykład – co roku wpłacam pewną kwotą na WOSP, choć nie zbyt dużą, bo mam też swoje potrzeby, ważne z mojego punktu widzenia.

reparacja – uwolnienie się od wyrzutów sumienia poprzez naprawienie wyrządzonych szkód
Przykład – powiedziałem bliskiej osobie coś, co uderzało w jej poczucie wartości. Męczą mnie wyrzuty sumienia, więc pozbywam się konfliktu poprzez przeproszenie.


Następny wpis o mechanizmach obronnych: W obronie koniecznej, cz.2 “Boks

Powiązany wpis: Było ich trzech – id, ego, superego