Naciśnij enter, aby zobaczyć wyniki lub esc, aby anulować.

Horoskop (psycho)logiczny

Wiele popularnych gazet publikuje na swoich łamach horoskopy. Z ich pisania, poza dziennikarzami, żyją też wróżki i różnej maści astrologowie. Jednak każdy jako tako wykształcony człowiek wie, że data urodzenia nie ma realnego wpływu na życie człowieka. Jeśli i Wy macie takie przekonanie, to muszę Was oświecić – jesteście w błędzie. Data urodzenia MA mierzalny wpływ na życie ludzi.

Odwołując się do znaków zodiaku: schizofrenicy to najczęściej Wodnicy i Ryby, najlepsi hokeiści zwykle są Koziorożcami, a zawodowi bejsboliści – Lwami i Pannami. Najbardziej pod górkę mają za to Strzelcy, bo nie dość, że kiepscy z nich sportowcy, to na domiar złego najgorzej radzą sobie w szkole. Mało tego – horoskopy mają potwierdzony naukowo wpływ na ekonomię!

Zacznijmy od sportu. Statystycznie rzecz biorąc, najwięcej zawodowych hokeistów, przynajmniej grających w ligach kanadyjskich, urodziło się w pierwszych miesiącach roku. Czyli najczęściej są spod znaku Koziorożca i Wodnika. Jednak na kariery gwiazd hokeja nie miały wpływu gwiazdy z nieboskłonu. Kluczem do wyjaśnienia tego zjawiska jest po prostu kalendarz. Hokej w Kanadzie to sport narodowy, a grę zaczynają już maluchy w wieku kilku lat. Od razu następuje też selekcja pod względem zdolności. Część małych graczy trafia do lepszych, część do gorszych klubów. W efekcie grają w różnych ligach, trenują inną ilość czasu i jedni robią znacznie większe postępy od drugich. Socjolog Rober Melton nazwał to zjawisko „efektem Mateusza Ewangelisty”, nawiązując tym samym do słów z Pisma Świętego: Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. 

Nie do końca godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, ale – niestety – prawdziwe. Ten, kto zostanie zakwalifikowany jako utalentowany gracz, zyska więcej umiejętności niż chłopiec, uznany na wstępnie za mniej zdolnego. Różnica między nimi jedynie się powiększy. Tylko skąd ta prawidłowość dotycząca daty urodzenia?

Datą graniczną w Kanadzie przy kwalifikowaniu do grup wiekowych jest 1 stycznia. Chłopcy urodzeni na początku roku są prawie o rok starsi, niż ich tzw. „rówieśnicy”, którzy przyszli na świat w grudniu. To ogromna różnica w przypadku dzieci, która przekłada się na wzrost, siłę,  koordynację ruchową, a w efekcie na wyniki kwalifikacji. Tak więc wyróżnikiem nie jest talent, bo on statystycznie rozkłada się równo w całej populacji, niezależnie od miesiąca urodzenia. Trenerzy najlepszych drużyn wybierają dzieci najsilniejsze, uważając je błędnie za najbardziej uzdolnione, o czym wnikliwie pisał Malcolm Gladwell w bardzo ciekawej książce pt. „Poza schematem”. W efekcie – zgodnie ze wspomnianym efektem Mateusza Ewangelisty – prowadzący drużyny odbierają szansę na karierę tym utalentowanym chłopcom, którzy mieli pecha urodzić się w późniejszych miesiącach.

Rozwiązaniem zagadki najczęstszych znaków zodiaku wśród sportowców jest po prostu wiek względny w okresie pierwszej selekcji. Dużo bardziej opłaca się być urodzonym tuż po dacie granicznej. Skoro jednak nasze dziecko przyszło na świat w drugiej połowie roku i niełatwo byłoby mu zostać wybitnym hokeistą, to może lepiej zainteresować je bejsbolem? To niezła myśl, tym bardziej, że w USA datą graniczną jest 31 lipca. Dlatego rozkład zawodników tamtejszej ekstraklasy wyraźnie przechyla się w kierunku osób urodzonych w sierpniu i wrześniu.

W polskim sporcie generalnie bazuje się na rocznikach, więc statycznie najwięcej jest w nim dzieci urodzonych na początku roku. Niestety, ci, którzy przyszli na świat w końcowych miesiącach, mają pod górkę także pod względem wyników w szkole. Kiedy rozpoczynają naukę są o prawie rok młodsi od kolegów i koleżanek ze stycznia czy lutego. Statystycznie rzecz biorąc mają gorsze możliwości poznawcze i słabiej przyswajają wiedzę. Dzięki temu dzieci z początku roku częściej zyskują opinię zdolnych, co zachęca je do dalszej nauki, a z końca przeciwnie – nabierają przekonania, że są mniej bystre. Mateusz Ewangelista jest nieprzejednany.

No, ale czasem los działa też w drugim kierunku. Statystycznie rzecz biorąc, najwięcej schizofreników rodzi się w pierwszej połowie roku – dokładnie w lutym i marcu. Najszerzej rozpowszechnionym wyjaśnieniem tego fenomenu jest hipoteza wiążąca problemy psychiczne już dorosłych ludzi z zachorowaniami ich matek na grypę i inne powszechne choroby w czasie ciąży. Próbuje się łączyć tego typu infekcje z rozwojem płodu, który staje się przez to bardziej podatny na późniejsze choroby psychiczne. Luką tego wyjaśnienia jest fakt, że w ciągu roku notuje się dwie zwyżki zachorowalności (wiosna i jesień), a „górka” osób cierpiących na schizofrenię tworzy się tylko raz. Rozważano także wpływ pokarmów, spożywanych przez matkę, ale – o ile mi wiadomo – żadnych wiążących rozstrzygnięć nie ogłoszono. Osobiście rozważyłbym jeszcze potencjalną rolę nastroju matek w ciąży (jesienna depresja) na kształtowanie się neurobiologicznej sfery rozwijającego się dziecka. Cokolwiek by było – schizofrenicy są najczęściej spod mokrych znaków zodiaku (Wodnik i Ryby). Przynajmniej na naszej półkuli, bo zapewne w Australii byłoby odwrotnie.

Innym faktem potwierdzonym w badaniach jest wpływ horoskopów na ekonomię. Choć to kuriozalne, sugerują się nimi nawet zawodowi maklerzy z Wall Street. Obserwowano treść horoskopów drukowanych w Wall Street Journal i zachowania giełdy. Kiedy wróżby były pozytywne – obroty rosły, kiedy negatywne – malały. Realnie patrząc, szłoby na tym nieźle zarobić, gdyż osoba pisząca tę rubrykę miałaby pewien istotny statystycznie wpływ na ilość transakcji w poszczególnych dniach.

Gdzie tu miejsce dla gwiazd? Oczywiście nie ma, bo tajniki pisania sprawdzających się horoskopów są już od dawna dobrze prześwietlone przez psychologię. Dobrze oddaje to eksperyment Forera, wykonany po raz pierwszy w latach czterdziestych. Psycholog dał badanym do wypełnienia testy osobowości, a jako ich wynik przedstawił zbitek kilku różnych horoskopów. W efekcie opis każdego badanego był taki sam niezależnie od faktycznie uzyskanych wyników.  A brzmiał on tak:

Masz potrzebę, by ludzie cię lubili i podziwiali, jednak jesteś osobą krytyczną wobec siebie. Masz pewne wady osobowości, ale potrafisz je kompensować tym, co jest w tobie dobre. Masz duże możliwości, które wciąż pozostają niewykorzystane. O ile na zewnątrz możesz wyglądać na osobę zdyscyplinowaną i opanowaną, wewnątrz często trapi cię niepewność i martwisz się o wiele spraw. Niekiedy masz poważne wątpliwości, czy twoja decyzja była dobra albo czy twoje czyny były właściwe. Lubisz pewną ilość zmian i różnorodności, a kiedy osaczają cię ograniczenia odczuwasz niezadowolenie. Cenisz sobie własną niezależność myślenia i nie przyjmujesz cudzych twierdzeń bez przekonujących dowodów. Życie nauczyło cię, aby nie przesadzać ze szczerością, kiedy się przed kimś otwierasz. Czasem bywasz osobą otwartą na ludzi, przystępną i towarzyską, ale innym razem zamkniętą, ostrożną i zdystansowaną. Niektóre z twoich marzeń wydają się być nierealistyczne.

Następnie poproszono badanych, aby ocenili trafność otrzymanych wyników w skali od 0 do 5. Średnia ocen wyniosła aż 4,26!

Na co jeszcze powinno się zwracać uwagę, układając komuś horoskop? Tu z pomocą wróżkom także przychodzi psychologia. Badany ocenia horoskop jako bardziej trafny, kiedy ma wrażenie, że został przygotowany specjalnie dla niego, kiedy wierzy w autorytet przekazującego mu informację i gdy analiza opisuje głównie pozytywne cechy. No i koniecznie trzeba pozostawić klientowi duże pole do własnej interpretacji. Jak mawia wróżbita Maciej – ja sądzę, że pan wie, o czym ja mówię.